sobota, 7 maja 2011

Lekcja chemii z Gabą, nie ma to jak zlewać z tego, że ma się kartkę z napisem 'rób kupę' i rzucać Gabie papierkami po krówkach w dekolt.
Umówiłam się z Gabą, że idziemy do Kaczusi i miałam po nią wyjść kawałek . Dodam, że ode mnie do niej jest jakieś 3 km. Dzwonię : 'wychodzisz już?', a Gaba oczywiście odpowiada 'no ja już będę wychodzić, idź w moją stronę'. Już wychodziła tyle, że doszłam pod jej dom i jeszcze 10 minut musiałam na nią czekać. Dobra nie ważne z powrotem do miasta godzina w plecy, na dodatek leje. Dzwonię do Kaczora 'no my już jesteśmy' a nasz kochany Kaczor jak to zawsze 'ja dopiero się obudziłem, będę za 30 min' czekałyśmy godzinę. Dobra nie ważne, później w sumie zajebiście było, pod Agro spotkaliśmy psa i nazwaliśmy go Daniel, Daniel łaził za nami wszędzie. Później z Izą siedzieliśmy przed godzinę w mojej bramie, jedząc kanapki, pijąc kawę, bawiąc się prętem i bijąc się, dobrze, że przechodnie nas nie widzieli.

Noo miałam wenę na długą notkę ; O
Całe szczęście, że nie opisuję, jakichś bardziej zajebistych dni, bo nikt by tego nie czytał XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz